Na rezygnację nie wpływają tylko moje działania, moja choroba, mój styl bycia i życia, ale również czynniki zewnętrzne, wszystko to co pobudza mój układ nerwowy i emocje, z którymi nie zawsze umiem sobie dać radę. Tych ostatnich jest teraz więcej, bo dużo się dzieje, podejmuję ostatnie kroki ku lepszemu. Wymagają one wielu dodatkowych działań, rozmów, telefonów, przemyśleń a to dla mnie dużo, chyba nawet dużo za dużo.
Grunt, że się nie poddaję, tylko chwilowo zawieszam się w próżni i rezygnuję z działań. Nie robię nic, ładuję akumulator ale w inny sposób niż mnie uczono, bez relaksu i redukowania napięcia. Pytanie, dlaczego?
Moim problemem jestem ja sama, która wszystko musi robić naraz i na już.
Nie umiem nawet się relaksować ani czerpać przyjemności bo idę na całość i przesadzam, i sama się zanudzam.
Nie umiem trenować ani praktykować systematycznie, tak dla przyjemności, dla pozostanie fit, po kwadrans dziennie. Ja muszę odrazu minimum dwie godziny, bo moja chora głowa niestety nie współpracuje z moim chorym ciałem i je zamęcza, maltretuje fizycznie, bo jej ciągle mało i mało. Owszem jest to satysfakcjonujące, jestem spełniona, zmęczona i w końcu czuję się zrelaksowana. Ale niestety to tylko głowa jest zrelaksowana, ciało jest przemęczone i po kilku takich tygodniach nie mogę nic więcej, padam i rezygnuję znów na długo.
Natomiast jeśli obciążam samą głowę, bo muszę działać, myśleć, rozważać i się zastanawiać to wówczas rezygnacja i niemoc przychodzi nawet po dwóch, trzech dniach. Wtedy mnie nie ma, cierpię ja, cierpi ciało, w głowie kręci się bezustannie karuzela myśli i uczuć.
Trwa to tak długo, aż rozpocznie się proces regeneracji i wyciąganie wniosków.
Wnioski i lista to do ...
1. Dozuj treningi i nawet przyjemności, w miarę systematycznie i po trochę, tak by zarówno głowa jak i ciało je polubiło i miało z tego więcej radości.
2. Jeśli masz termin, lub zadanie, to staraj się w ten dzień głowy niczym więcej nie obciążać. Pozwól jej zebrać siłę przed i odetchnąć po. Bądź tu i teraz.
3. Z dozowaniem codziennych obowiązków radzisz już sobie doskonale. Brawo Ty. Tak trzymaj.
4. Największe brawa Magdaleno, należą ci się, że starasz się w miarę regularnie pisać twój blog. Pamiętaj, to twoja praca, przyszłość i terapia. To twoja przyjemność, robisz to świetnie, brawo. Tutaj potrafisz być systematyczna, będziesz i w innych dziedzinach życia, pracuj nad tym.
Huhu, ale sobie pocukrowałam 😀
Tak więc, moja joga trwała dziś tylko 20 minut, nie przesadzam, uważam, rozwijam się i uczę.
Wenn ich wieder die Nase voll habe, wenn ich meine Ausdauergrenze verfehle, wenn mein Körper wieder wehtut, dann höre ich auf. Dann hört auch der Genuss auf. Positive Aktivitäten, Training, Lesen und Lernen gehen beiseite. Ich falle in den Abgrund von Nichts, Gedanken, Reue, sitze einfach da und warte auf einen Impuls, ruhe mich aus und ziehe Schlüsse.
Resignation wird nicht nur durch mein Handeln, meine Krankheit, meinen Lebensstil und Lebensstil beeinflusst, sondern auch durch äußere Faktoren, alles was mein Nervensystem anregt und Emotionen, denen ich nicht immer gewachsen bin. Von letzterem gibt es jetzt mehr, denn es tut sich viel, ich mache die letzten Schritte zum Besseren. Sie erfordern viele zusätzliche Aktivitäten, Gespräche, Telefonate, Gedanken, und das ist für mich viel, vielleicht sogar zu viel.
Die Quintessenz ist, dass ich nicht aufgebe, sondern nur vorübergehend in einem Vakuum verharre und meine Handlungen aufgebe. Ich tue nichts, lade die Batterie auf, aber anders als mir beigebracht, ohne zu entspannen und die Spannung zu reduzieren. Die Frage ist warum?
Mein Problem bin ich selbst, die alles auf einmal und schon machen muss.
Ich kann mich nicht einmal entspannen oder amüsieren, weil ich alles gebe und mich übertreibe und langweile.
Ich kann nicht systematisch trainieren oder üben, nur zum Spaß, um fit zu bleiben, fünfzehn Minuten am Tag. Mindestens zwei Stunden muss ich auf einmal nehmen, denn mein kranker Kopf kooperiert leider nicht mit meinem kranken Körper und quält ihn, missbraucht ihn körperlich, weil es noch wenig, zu wenig. Ja, es ist befriedigend, ich bin erfüllt, müde und fühle mich endlich entspannt. Aber leider ist nur der Kopf entspannt, der Körper ist müde und nach ein paar Wochen wie diesen kann ich nichts mehr, falle hin und gebe schon lange wieder auf.
Belaste ich dagegen meinen Kopf, weil ich handeln, denken, überlegen und reflektieren muss, dann kommen auch nach zwei, drei Tagen Resignation und Hilflosigkeit. Dann bin ich weg, ich leide, mein Körper leidet, mein Kopf dreht sich ständig von Gedanken und Gefühlen. Dies setzt sich fort, bis der Regenerationsprozess beginnt und zieht Schlussfolgerungen:
Meine Schlussfolgerungen und To do Liste...
1. Dosiere Workouts und sogar Freuden, ganz systematisch und ein wenig, damit sowohl der Kopf als auch der Körper sie mögen und mehr Spaß daran haben.
2. Wenn du eine Deadline oder eine Aufgabe hast, versuche , deinen Kopf an diesem Tag nicht zu überlasten. Lass sie vorher Kraft sammeln und danach atmen.
Sei hier und jetzt.
3. Du kommst mit der Dosierung der täglichen Aufgaben bereits gut zurecht. Bravo du. Weiter so.
4. Den größten Applaus für Magdalena, du verdienst es, dass du regelmäßig versuchst, deinen Blog zu schreiben. Denk daran, es ist dein Job, deine Zukunft und deine Therapie. Es ist dir ein Vergnügen, du machst es großartig, bravo. Hier kannst du systematisch vorgehen, du wirst auch in anderen Lebensbereichen daran arbeiten.
Huhu, aber ich habe mich beschönigt 😀
So hat mein Yoga heute nur 20 Minuten gedauert, ich übertreibe nicht, ich denke, ich entwickle und lerne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz