piątek, 14 sierpnia 2020

Ja tylko dla siebie ...

 Tak, łatwo powiedzieć trudniej wykonać to "bycie tylko dla siebie".

 Jak się od zawsze było dla innych, to sama dla siebie byłam na ostatnim miejscu albo wcale. Ale tego się nie widzi, to jest normalne, zawsze są inne priorytety w życiu, niż sprawienie sobie samej choćby drobnej przyjemności i absolutnie nie koniecznie materialnej. 

Czasem wynika to z braku czasu, lub nie umiejętności wygospodarowania tej własnej chwili. Bywa się również tak padniętym, że łóżko jest wszystkim o czym marzysz.  Dzieci potrafią być pożeraczem naszego czasu, one stoją zawsze na pierwszym miejscu. Praca, terminy, uszczęśliwianie innych, bo przecież ich radość i uśmiech na ich twarzach jest twoją nagrodą. Jakże to mylne. To powinno cieszyć, ale chodzi naprawdę o inną radość. 

Tak, taki właśnie trybem życia bez zauważania swoich potrzeb, odkładania ich na później, bez nagradzania się prowadzi do zguby, do zapomnienia, do zniknięcia, do zamknięcia się w sobie i do choroby. 

Choroby duszy, potem choroby ciała, przestajemy odczuwać, przestajemy mieć potrzeby, jesteśmy tylko pionkami bo tak trzeba. Nic nie jest prawdziwe, wszystko sztuczne, jedna wielka fasada. 

Potem jest tylko pustka w głowie, kompletna niemoc i brak sił, na cokolwiek, zero logicznego myślenia, spowolnione reakcje, nic nie wiesz, nie chcesz wiedzieć. Głowa mówi dość. Burn out. Depresja. Szukanie pomocy, wiesz że coś nie teges, coś poszło nie tak. Dopiero lekarze, psychoterapeuci, psychiatrzy, psycholog potrafią do Ciebie dotrzeć byś zrozumiała o co kaman. O Ciebie Magda kaman.  O twoje uczucia, twoją duszę, twoje ciało, twoje psyche, twoje chwile.

O radość płynącą z głębi ciała, radość którą czujesz, bo jednak potrafisz po długich tygodniach, miesiącach nagle się roześmiać w głos, smakujesz życie jak małe dziecko i poznajesz je na nowo. Bo urodziłaś się Magdo na nowo. Dbaj o siebie, pamiętaj o sobie, bo ty jesteś najważniejsza dla siebie samej. To nie egoizm, to kolejna nabyta  mądrość. 

#depresja #burn out #ja #choroba #uczucia #emocje #psyche #dziecko

wtorek, 11 sierpnia 2020

Urodziłam się na nowo :)


Tak, właśnie w ten sposób może teraz o sobie pomyśleć Matka Zagadka.

Od dziś też Matka Zagadka to jestem ja, Magda, ponieważ będę teraz świadomie odkrywać siebie w kolejnych postach i nie pisać jako ona, lecz jako ja.

 

To uczucie „narodzenia” nastapiło podczas zajeć ruchowych w klinice. Grafik obejmował te zajecia codziennie, Hatha Joga, Yin Joga, zamiennie z terapią powięziową (masażem, rolowaniem piłeczkami tenisowymi) oraz terapią taneczną.

 

W leczeniu depresji takie zajęcia są niezmiernie ważne, pozwalają obudzić nasze wewnętrzne dziecko, odkryć siebie, wejść wgłąb siebie, tak by rozpoznać powstałe uczucia i emocje. Po każdych zajęciach rozmawialiśmy o tym, co dała nam terapia, co czujemy, dlaczego dziś płaczemy albo czujemy się właśnie jak nowo narodzeni.

 

Dwie godziny dziennie wciagały do tego stopnia, że po wypisaniu z kliniki joga towarzyszy mi po dziś dzień wczesnym rankiem z weekendowymi przerwami – kiedyś przecież trzeba sie wyspać J.

 

Joga, pozycja embrionalna, pozycja szczęśliwego dziecka to były te momenty gdy czułam się jak u mamci w brzuszku. Wróciłam do tej malutkiej istotki jaką byłam, widziałam siebie w tej ciemnej, przytulnej przestrzeni, czułam sie kochana przez mamcie i to poczucie bycia kochaną, poczucie że potrafilam pokochać znowu siebie, że wrocilam i mogę zacząć od nowa było tym momentem gdy „urodziłam się na nowo”.

 

#depresja #joga #hatha joga #yin joga #wewnętrzne dziecko #mama #mamcia #mamusia #ja #nowa ja #przebudzenie #narodzenie #masaże #terapia ruchowa

czwartek, 23 lipca 2020

Co powiedzieć po ponad roku ???

Rok temu szukała pomocy, wiedziała, że coś nie halo. Widziała zmiany, złe zmiany, brak siły i motywacji, pustkę w głowie, logiczne myślenie sprawiało ból, stany lękowe nie pozwalały normalnie funkcjonować. Szukała pomocy i trwała w niewiedzy. Tylko ten upór by sobie pomóc pomógł przetrwać i nadszedł dzień, w którym mogła o tym wszystkim opowiedzieć, gdzie zaproponowano pomoc, możliwość złapania oddechu i nabrania sił. Do dziś dzień jest wdzięczna że mogła trafić tam gdzie trafiła. Po kilku tygodniach uświadomiono jej, że depresja to nie takie hop siup, lekarze musieli podeprzeć się najstraszniejszymi argumentami by uwierzyła że i ona jest chora i ma sobie do tego dać prawo. Zawsze myślała o innych kobietach które płaczą bez powodu, słabe, nie pomogą, sama nie pozwalała sobie na bycie słabą, chorą, na płacz, na niemoc, na nic nie robienie. Zapomniała o sobie, o nagradzaniu się, o byciu szczęśliwą, o zrzuceniu fasady z twarzy, o tym by czuć w sobie dziecko którym kiedyś przecież była. Dużo musiała się nauczyć, dużo zrozumieć, ale chyba jest na dobrej drodze. Mimo słabych i dobrych chwil żyje tu i teraz. Niech tak zostanie Matko Zagadko.