czwartek, 18 października 2018

Z cyklu "Książki moje chwile zapomnienia" , część 1 "Piękna a zarazem bolesna historia Poli". "Po prostu bądź" autorstwa Magdaleny Witkiewicz

Matka Zagadka kocha czytać. Jako uczennica szkoły podstawowej każdą przerwę spędzała w bibliotece. Czytała już płynnie jako pięcioletnia dziewczynka. Dumna babcia podczas podróży pociągiem miała ze sobą zawsze najnowszy numer "Misia" lub "Płomyczka",  który Matka czytała babci na głos, powodując szok u innych podróżujących. Od zabawek zawsze lepsze były książki, u znajomych przegląd biblioteki był obowiązkowy. Miłość do książek pozostała po dziś dzień. Oczywiście, teraz jest ograniczona czasowo. Czasem wieczorem już po jednej stronie przychodzi sen. Więc czyta na przerwie w pracy, to pomaga się wyłączyć, nie myśleć, a kontakt z książką pozostaje choćby przez te 20 minut. Uwielbia kupować książki, nie bywa często w księgarniach, ale z Polski zawsze wraca z kilkoma nowymi. To tak celem wstępu.

Dziś Matka jest świeżo po lekturze Magdaleny Witkiewicz "Po prostu bądź". Jak na ograniczenia czasowe w czytaniu, to ją połknęła. Pięknie, konstruktywnie napisana. Rozdziały krótkie, treściwe, rozpoczęte cytatami z moich ulubionych piosenek.

Jest to historia Poli, która mimo sprzeciwu rodziców opuszcza rodzinny dom i gospodarstwo na wsi, by studiować architekturę. Studiuje, zakochuje się w wykładowcy. Piękna skrywana przez jakiś czas miłość, prowadzi do cudownego małżeństwa, ciąży. Niestety wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Jej młody mąż Aleksander ginie w wypadku samochodowym. Pola na jakiś czas traci kontakt z rzeczywistością. Jej jedynym łącznikiem z życiem jest Łukasz, ich wspólny przyjaciel. Więcej szczegółów nie zdradzę, ale bardzo polecam tą lekturę. Jak prawie każda, tak i ta kończy bardzo dobrze. Prawidłowo, bo każdy z nas ma prawo do szczęścia i miłości, nawet jeśli już raz ją stracił.

sobota, 13 października 2018

Trzy Miłości Pani Matki

To jest spokojny weekend, trochę chorowity dzięki powracającej Pani Bakterii Helicobacter, ale takiego Matka potrzebowała. Taki weekend sprawia że kocha bardziej. Taki weekend sprawia, że tęskni bardziej. Taki weekend sprawia że cieszy się na ich powroty. Na Jego powrót  z dodatkowej pracy, na Dużej powrót z weekendowych wypadów, na powrót Małej z ferii. To jej Miłości. Każda wielka, każda inna, każda wspaniała. Każdą z tych miłości kocha inaczej, indywidualnie.

Jego kocha za to że był od zawsze i będzie na zawsze. Ona i On, On i ona niezmiennie razem, na dobre i na złe. Dobre cieszy, złe uczy, doświadcza, łączy, by trwać, by być, by wspominać to dobre. Kółko się zamyka. "Przeżyj to sam" a zrozumiesz. Przeżyj szalone młodzieńcze chwile, szkolne lata, wspólne wakacje, pierwsze wędrówki w górach. Potem już zawsze razem, budowanie gniazda, praca, cieszenie się sobą, urlopy, weekendy nad morzem, motocykle i piękne, rozśpiewane zloty z wspaniałymi ludźmi, szalone zdjęcia których zazdrości Duża.

Duża jej drugą Miłością. W Dużej zakochała się gdy Duża po porodzie pływała pieskiem w wannie na porodówce, gdy pierwszy raz poczuła ją na sobie. Cieplutka, rudziutka, prawie miedziana. Od zawsze ostatnie słowo należy do niej, niesamowicie inteligentna, zaskakuje na każdym kroku, indywidualistka w każdym calu. Duża to teraz trudna miłość. Duża sama przez to właśnie przechodzi. Oddaliła się, szuka szczęścia, ma je, ale pragnie więcej. Miłość do Matki jest, nie wygasła. Jest tylko mniej spontaniczna niż była. A do tego właśnie musiała się Matka przyzwyczaić. Tego musiała się nauczyć, że Dużej nagle nie ma, że jest bezpieczna ale już nie w domu, że wróci, że będzie, że moje zaufanie ją podbudowuje, dodaje skrzydeł. Moja Duża, kocham Cię nawet jak Cię fizycznie przy mnie nie ma, nawet jak mnie w nocy wołasz gdy akurat jesteś, też Cię kocham. Bo wiem, że Matka jest dla Ciebie ważna.

Mała wraca, Mała zaskakuje. Mała jeszcze tęskni. Mała nie kryje uczuć, nie kryje łez, nie kryje radości. Mała kocha całą sobą i to jeszcze widać. Widać błysk szczęśliwych oczu, widać reakcję, pragnienie bliskości i spokoju. Nie jest już dzieckiem, zmienia się, przeobraża. Z tym że mała jeszcze przy niej jest, rozmawia z Matką, daje jej to czego nie daje już Duża. Daje jej poczuć się Matką. Dlatego jutro już nie będzie spokoju w pojedynkę, ale już go wystarczy. Czas na "Mamo pogilgamy się?"

Oprócz tych trzech miłości, są inne, też bardzo ważne. To miłość rodziców, miłość brata, miłość Jego rodziny, miłość kuzynek i kuzynów. Przyjaźń też jest na swój sposób miłością. Więc kocham też przyjaciół.  Kocham Każdego, kto jest tego wart, niezmiennie.

poniedziałek, 8 października 2018

Z cyklu " Z kuchennej beczki" Część 1

Matka jest szczęśliwa. Przywiozła piękną pigwę w sporych ilościach rodem z rodzinnego polskiego ogródka i przetwarza. Dziś pierwsza partia pigwy została drobno i cieniutko pokrojona oraz zasypana cukrem. Pestki oczywiście zostały, tworzą zabawny kontrast kolorystyczny i pozwalają zachować naturalność i całość. Pigwa bez pestki być nie może ...

Jako innowacje w porównaniu do poprzednich lat, Matka wykorzystała dwa słoje z resztkami miodu którego już wydobyć nie mogła.

Otóż skrojona pigwa została warstwami naprzemian z wrogiem number 1 białym cukrem umieszczona w tych właśnie słojach. Zobaczymy rano przed pracą cóż z tego wyjdzie, jaki rodzaj smaku soku się wytworzy. Niech sobie pracuje spokojnie.

Matka ma bzika na punkcie pigwy i wszelkich naturalnych wspomagaczy zdrowia. A że ma bzika, to będzie kolejne wieczory zaciekle kroić, dopóki ręka się nie zbuntuje. Pigwa twardą bywa 😊.
Więc trzeba do pigwy mieć twardą rękę 😊 i walczyć zaciekle, a potem w herbacie z sokiem z pigwy wspominać te bolesne dla ręki chwile.

Kilka dobrych lat Matka nie przetwarzała pigwy, więc jest w swoim żywiole. Ma pomysły na coś innego poza sokiem. Zdradzi je w kolejnych częściach z cyklu "Z kuchennej beczki".