piątek, 8 czerwca 2018

Chillout w lawendowym zakątku.

W piątkowe , ciepłe wieczory odpuszcza, ma plany i na tym się kończy. Ona, filiżanka kawy i ogród. Siedzi, słucha śpiewu ptaków, podziwia kwiaty. Ogród jest na swój sposób psychoterapią. Trochę jest pracy przy poprawianiu natury. W nagrodę dostaje tylko piękno. Które potem cieszy oczy. Co rok inny pomysł, co rok inny nastrój, inne chęci. Ważne, by ogród podobał się jej, nie musi być bogato obsadzony, ważne by było schludnie i pasowało jedno do drugiego. A potem żeby się fajnie odpoczywało przy kawie, ze znajomymi przy grillu. Wiosna i lato są od tego.  Zimą pozostaje jej patrzenie przez okno. Też forma relaksu, wyciszenia, bycia z sobą sam na sam. Bo w życiu chyba o to chodzi, by wyczuć czego się naprawdę potrzebuje, samotności czy towarzystwa. Gdy są problemy, człowiek się cofa, unika innych, nie potrafi udawać, że wszystko jest ok, jak nie jest. Dobry kumpel i tak rozgryzie w czym rzecz.  Dobry kumpel wie kiedy przyjść choćby bez zapowiedzi, wyczuje gdy jest ochota na bycie w grupie, mimo że na swoim terenie. Człowiek jest wycofany, dobrze czuje się u siebie, a jednak cieszy się jak małe dziecko z takich spontanicznych odwiedzin. Dobrze jest wyjść z siebie, dać odpocząć głowie, produkującej tysiące myśli, posłuchać innych, cieszyć się chwilą. Bo przecież  "w życiu piękne są tylko chwile" ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz